Pierwszy z produktów to profesjonalny olejek do masażu firmy
Canaan Minerals&Herbs,
specjalizującej się głównie w produkcji kosmetyków z
minerałami z Morza Martwego. W składzie możemy znaleźć oleje z avocado,
migdałów, sezamu, jojoby, pestek winogron i tajemniczy „magiczny CSE Complex”. Świetny kosmetyk do
profesjonalnego jak i domowego masażu, poślizg zdecydowanie ułatwia pracę.
Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza skórę, oraz pozostawia na niej niesamowity
zapach, będący według mnie głównym atutem olejku. W sprzedaży regularnej
kosztuje ok. 30-40 zł, mnie udało się go zakupić na targach kosmetycznych za
10zł.
Kolejne produkty, to 2 balsamy do ust – jagodowa Nivea i
Figs & Rouge Peppermint & Tea tree. Obydwa zamknięte są w ładnych,
metalowych pudełeczkach. Jednak mnie zecydowanie bardziej przypadł do gustu ten
pierwszy.
Balsam Nivea można dostać w kilku opcjach smakowych (malina,
wanilia i makadamia, karmel, kokos i
jagoda). Jestem posiadaczką ostatniej wersji. Balsam obłędnie pachnie, bardzo
dobrze nawilża i natłuszcza. Metalowe pudełeczko jest estetyczne i wygodne w
użyciu. W składzie możemy znaleźć m.in. masło Shea i olej ze słodkich migdałów:
Cera Microcristallina, Paraffinum Liquidum, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aqua, Glycerin, Glyceryl Glucoside, BHT, Aroma, CI 77891, CI 77492
Cera Microcristallina, Paraffinum Liquidum, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aqua, Glycerin, Glyceryl Glucoside, BHT, Aroma, CI 77891, CI 77492
Drugi balsamik może być propozycją dla wielbicielek
kosmetyków naturalnych. Skład jest naprawdę dobry, co zdecydowanie podnosi
oczekiwania. Zaczyna się od oleju z pestek słonecznika i masła Shea, dalej
znajduje się wosk pszczeli i kilka innych, naturalnych, olejków i ekstraktów:
Helianthus annuus
(Sunflower Seed Oil), Butyrospermum parki (Shea Butter), Cera alba, Rosa canina
Fruit Oil, Calendula officinalis Flower Extract, Mentha piperita (Peppermint)
Oil, Metaleuca altemifola (Tea Tree) Leaf Oil, Limonene, Linalool.
Niestety, wydaje się podrażniać jeszcze bardziej podrażnioną
już skórę. Spisuje się przyzwoicie (nawilża), jeśli wargi są w dobrym stanie,
jednak od balsamu tego typu oczekuję przede wszystkim regeneracji. Niestety z
tym sobie nie radzi. Kosmetyk zamknięty jest w przepięknym pudełeczku,
nawiązującym do stylu retro. Niestety problem sprawia otwieranie balsamu, nie radzę robić tego przy
użyciu paznokci jeśli mamy ochotę jeszcze chwilę się nimi cieszyć!
Balsam pachnie olejkiem z drzewa herbacianego. Ja nawet
lubię ten zapach, jednak wielu osobom z pewnością nie przypadnie do gustu. Producent
zaryzykował sporo, decydując się na ten wariant zapachowy.
Kosmetyk kosztuje ok. 20 zł. Cenę tłumaczy naturalny skład i
brak powszechnej dostępności, jednak dla mnie działanie jest za słabe.
Kolejny produkt to zakupiony w Egipcie kayal firmy Ever Beauty.
Mam wersję czarną, oraz widoczną na zdjęciu zieloną. Kosmetyk ma dość miękką
konsystencję i jest mocno napigmentowany. Kolor kreski jest głęboki i nasycony.
Nie zauważyłam podrażnień, zmywa się dość łatwo kosmetykami do demakijażu.
Niestety notorycznie odbija się na górnej części powieki, co go niemal kompletnie
dyskwalifikuje.
Następny kosmetyk to jeden z moich ulubionych pachnących
balsamów do ciała, Pink Chiffon od Bath&Body Works. Lubię go przede wszystkim za piękny, bardzo
długo utrzymujący się zapach. Może z powodzeniem zastąpić perfumy. Jego główne nuty
zapachowe stanowią czerwona gruszka, waniliowa orchidea i łagodne piżmo.
Zawiera pielęgnujące masło Shea i olejek jojoba. Skład produktu:
Water (Aqua, Eau),
Glycerin, Petrolatum, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Fragrance (Perfum),
Dimethicone, Ceteareth-20, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Simmondisia
Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Neopenthyl Glycol
Diheptanoate, Carbomer, Isododecane, Tetrasodium EDTA, Disodium EDTA, Butylene
Glycol, Isopropyl Alsohol, Sodium Hydroxide, BHT, Diazolidinyl Urea,
Methylparaben, Benzyl Alcohol, Propylparaben, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene
Carboxaldehyde, Linalool, Red 40 (CI 16035), Red 33 (CI 17200), Blue 1 (CI
42090)
Balsam delikatnie pielęgnuje i nawilża. Na pewno nie poradzi
sobie z mocno wysuszoną skórą, jednak nie taka też jego rola. Szkoda by mi było
wcierać go skrupulatnie w całe ciało, kiedy odrobina na rękach wystarczy za
perfumy na cały dzień.
Balsam występuje w dwóch wariantach opakowań. Zdecydowanie
bardziej korzystny jest zakup większego (ok 30 zł za 236ml). Moja wersja ma
88ml i kosztuje ok 20zł, ale kiedy go zużyję, z pewnością zdecyduje się na
ponowny zakup, tym razem większej buteleczki.
Kolejny produkt to emulsja normalizująca firmy Etre Belle.
Dostałam ją w prezencie od znajomych z Niemiec i byłam pozytywnie zaskoczona, że
jest dostępna już w Polsce.
Producent poleca emulsję jako kosmetyk do użytku domowego,
jak i gabinetowego. Obiecuje działanie wygładzające, normalizujące i
nawilżające. Przeznacza ją do skóry mieszanej ze skłonnością do zapaleń. Składniki aktywne to m.in. glikoproteiny,
ekstrakt z rozmarynu, ekstrakt z szałwii, ekstrakt skrzypu, soja, ekstrakt z
marchwi, tokoferol, alantoina i trometamina.
Emulsja ma bardzo lekką, prawie płynną konsystencję i
przyjemny zapach. Świetnie się wchłania,
nie pozostawiając tłustej warstwy. Delikatnie nawilża i przygotowuje skórę do
aplikacji makijażu. Po kilku godzinach skóra nadal wygląda świeżo. Wydaje mi
się, że krem pomógł mi w gojeniu kilku niewielkich zmian trądzikowych. Nie
zatyka porów, nie zauważyłam też żadnych zmian alergicznych.
Generalnie kosmetyk jest godny polecenia, jednak ja
prawdopodobnie nie kupię drugiego opakowania ze względu na cenę. 40ml kosztuje
aż 109 zł, za tą kwotę można nabyć kilka innych, bardzo dobrych kosmetyków.
Ostatni dzisiejszy produkt, to zachwycający zmywacz Express
Rimover firmy Maybelline. Nigdy wcześniej nie spodziewałam się, że będę
zachwycać się zmywaczem do paznokci. Tymczasem ten kosmetyk stał się jednym z
moich ulubieńców. Jego użycie jest szybkie, wygodne, skuteczne i zdrowe dla
paznokci. Wystarczy włożyć paznokieć do środka pudełeczka i delikatnie nim
poruszać, a cały lakier zostaje dokładnie usunięty. Koniec zabawy z wacikami
(używając tradycyjnego zmywacza, aby nie pocierać mocno płytki powinnyśmy użyć
aż 10 wacików czy płatków – każdy z nich nasączyć w zmywaczu i przyłożyć jak
opatrunek do paznokcia, a po kilku sekundach ściągnąć jednym szybkim ruchem w
dół, razem z całym lakierem). Ponadto zmywacz jest bardzo bardzo wydajny,
używam go już ok 1,5 roku a nadal działa! Zdecydowanie warty swojej ceny (ok 20
zł).
Używacie któregoś z powyższych kosmetyków? Jak go oceniacie?
Ten zmywacz bardo mnie zaciekawił, używanie wacików do zmywania paznokci jest według mnie nie ekonomiczne. Muszę się za nim rozejrzeć;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto zaopatrzyć się w ten zmywacz! Jest nieziemsko wygodny, a jak czas pokazuje też bardzo oszczędny. Jego jedyną wadą jest to, że nie radzi sobie za dobrze z brokatowymi lakierami (ale to norma dla wszystkich zmywaczy). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń