czwartek, 18 grudnia 2014

Kosmetycznych recenzji kilka - Nivea, Etre belle, Maybelline, Bath&Body Works, Figs&Rouge, Canaan




Pierwszy z produktów to profesjonalny olejek do masażu firmy Canaan Minerals&Herbs
specjalizującej się głównie w produkcji kosmetyków z minerałami z Morza Martwego. W składzie możemy znaleźć oleje z avocado, migdałów, sezamu, jojoby, pestek winogron i tajemniczy „magiczny  CSE Complex”. Świetny kosmetyk do profesjonalnego jak i domowego masażu, poślizg zdecydowanie ułatwia pracę. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza skórę, oraz pozostawia na niej niesamowity zapach, będący według mnie głównym atutem olejku. W sprzedaży regularnej kosztuje ok. 30-40 zł, mnie udało się go zakupić na targach kosmetycznych za 10zł.


Kolejne produkty, to 2 balsamy do ust – jagodowa Nivea i Figs & Rouge Peppermint & Tea tree. Obydwa zamknięte są w ładnych, metalowych pudełeczkach. Jednak mnie zecydowanie bardziej przypadł do gustu ten pierwszy.

Balsam Nivea można dostać w kilku opcjach smakowych (malina, wanilia i makadamia,  karmel, kokos i jagoda). Jestem posiadaczką ostatniej wersji. Balsam obłędnie pachnie, bardzo dobrze nawilża i natłuszcza. Metalowe pudełeczko jest estetyczne i wygodne w użyciu. W składzie możemy znaleźć m.in. masło Shea i olej ze słodkich migdałów:

 Cera Microcristallina, Paraffinum Liquidum, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aqua, Glycerin, Glyceryl Glucoside, BHT, Aroma, CI 77891, CI 77492

Balsam kosztuje ok. 10 zł i jest łatwo dostępny.



Drugi balsamik może być propozycją dla wielbicielek kosmetyków naturalnych. Skład jest naprawdę dobry, co zdecydowanie podnosi oczekiwania. Zaczyna się od oleju z pestek słonecznika i masła Shea, dalej znajduje się wosk pszczeli i kilka innych, naturalnych, olejków i ekstraktów:

Helianthus annuus (Sunflower Seed Oil), Butyrospermum parki (Shea Butter), Cera alba, Rosa canina Fruit Oil, Calendula officinalis Flower Extract, Mentha piperita (Peppermint) Oil, Metaleuca altemifola (Tea Tree) Leaf Oil, Limonene, Linalool.

Niestety, wydaje się podrażniać jeszcze bardziej podrażnioną już skórę. Spisuje się przyzwoicie (nawilża), jeśli wargi są w dobrym stanie, jednak od balsamu tego typu oczekuję przede wszystkim regeneracji. Niestety z tym sobie nie radzi. Kosmetyk zamknięty jest w przepięknym pudełeczku, nawiązującym do stylu retro. Niestety problem sprawia  otwieranie balsamu, nie radzę robić tego przy użyciu paznokci jeśli mamy ochotę jeszcze chwilę się nimi cieszyć!

Balsam pachnie olejkiem z drzewa herbacianego. Ja nawet lubię ten zapach, jednak wielu osobom z pewnością nie przypadnie do gustu. Producent zaryzykował sporo, decydując się na ten wariant zapachowy.

Kosmetyk kosztuje ok. 20 zł. Cenę tłumaczy naturalny skład i brak powszechnej dostępności, jednak dla mnie działanie jest za słabe.


Kolejny produkt to zakupiony w Egipcie kayal firmy Ever Beauty. Mam wersję czarną, oraz widoczną na zdjęciu zieloną. Kosmetyk ma dość miękką konsystencję i jest mocno napigmentowany. Kolor kreski jest głęboki i nasycony. Nie zauważyłam podrażnień, zmywa się dość łatwo kosmetykami do demakijażu. Niestety notorycznie odbija się na górnej części powieki, co go niemal kompletnie dyskwalifikuje. 



Następny kosmetyk to jeden z moich ulubionych pachnących balsamów do ciała, Pink Chiffon od Bath&Body Works. Lubię go przede wszystkim za piękny, bardzo długo utrzymujący się zapach. Może z powodzeniem zastąpić perfumy. Jego główne nuty zapachowe stanowią czerwona gruszka, waniliowa orchidea i łagodne piżmo. Zawiera pielęgnujące masło Shea i olejek jojoba. Skład produktu:

Water (Aqua, Eau), Glycerin, Petrolatum, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Fragrance (Perfum), Dimethicone, Ceteareth-20, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Simmondisia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Neopenthyl Glycol Diheptanoate, Carbomer, Isododecane, Tetrasodium EDTA, Disodium EDTA, Butylene Glycol, Isopropyl Alsohol, Sodium Hydroxide, BHT, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Benzyl Alcohol, Propylparaben, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, Red 40 (CI 16035), Red 33 (CI 17200), Blue 1 (CI 42090)

Balsam delikatnie pielęgnuje i nawilża. Na pewno nie poradzi sobie z mocno wysuszoną skórą, jednak nie taka też jego rola. Szkoda by mi było wcierać go skrupulatnie w całe ciało, kiedy odrobina na rękach wystarczy za perfumy na cały dzień.

Balsam występuje w dwóch wariantach opakowań. Zdecydowanie bardziej korzystny jest zakup większego (ok 30 zł za 236ml). Moja wersja ma 88ml i kosztuje ok 20zł, ale kiedy go zużyję, z pewnością zdecyduje się na ponowny zakup, tym razem większej buteleczki.


Kolejny produkt to emulsja normalizująca firmy Etre Belle. Dostałam ją w prezencie od znajomych z Niemiec i byłam pozytywnie zaskoczona, że jest dostępna już w Polsce.

Producent poleca emulsję jako kosmetyk do użytku domowego, jak i gabinetowego. Obiecuje działanie wygładzające, normalizujące i nawilżające. Przeznacza ją do skóry mieszanej ze skłonnością do zapaleń.  Składniki aktywne to m.in. glikoproteiny, ekstrakt z rozmarynu, ekstrakt z szałwii, ekstrakt skrzypu, soja, ekstrakt z marchwi, tokoferol, alantoina i trometamina.

Emulsja ma bardzo lekką, prawie płynną konsystencję i przyjemny zapach.  Świetnie się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Delikatnie nawilża i przygotowuje skórę do aplikacji makijażu. Po kilku godzinach skóra nadal wygląda świeżo. Wydaje mi się, że krem pomógł mi w gojeniu kilku niewielkich zmian trądzikowych. Nie zatyka porów, nie zauważyłam też żadnych zmian alergicznych.

Generalnie kosmetyk jest godny polecenia, jednak ja prawdopodobnie nie kupię drugiego opakowania ze względu na cenę. 40ml kosztuje aż 109 zł, za tą kwotę można nabyć kilka innych, bardzo dobrych kosmetyków.

Ostatni dzisiejszy produkt, to zachwycający zmywacz Express Rimover firmy Maybelline. Nigdy wcześniej nie spodziewałam się, że będę zachwycać się zmywaczem do paznokci. Tymczasem ten kosmetyk stał się jednym z moich ulubieńców. Jego użycie jest szybkie, wygodne, skuteczne i zdrowe dla paznokci. Wystarczy włożyć paznokieć do środka pudełeczka i delikatnie nim poruszać, a cały lakier zostaje dokładnie usunięty. Koniec zabawy z wacikami (używając tradycyjnego zmywacza, aby nie pocierać mocno płytki powinnyśmy użyć aż 10 wacików czy płatków – każdy z nich nasączyć w zmywaczu i przyłożyć jak opatrunek do paznokcia, a po kilku sekundach ściągnąć jednym szybkim ruchem w dół, razem z całym lakierem). Ponadto zmywacz jest bardzo bardzo wydajny, używam go już ok 1,5 roku a nadal działa! Zdecydowanie warty swojej ceny (ok 20 zł).


Używacie któregoś z powyższych kosmetyków? Jak go oceniacie?


2 komentarze:

  1. Ten zmywacz bardo mnie zaciekawił, używanie wacików do zmywania paznokci jest według mnie nie ekonomiczne. Muszę się za nim rozejrzeć;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie warto zaopatrzyć się w ten zmywacz! Jest nieziemsko wygodny, a jak czas pokazuje też bardzo oszczędny. Jego jedyną wadą jest to, że nie radzi sobie za dobrze z brokatowymi lakierami (ale to norma dla wszystkich zmywaczy). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń